Dziś podzielę się z Wami szczegółową relacją z mojego weekendowego wypadu do Rzymu. Do Włoch poleciałem w piątek rano, a wróciłem następnego dnia wieczorem, znakomity w tym przypadku rozkład lotów Wizzaira pozwala na spędzenie pełnych dwóch dni w Rzymie przy tylko jednym noclegu. Oczywiście.. 2 dni to zdecydowanie za mało na dokładne poznanie miasta oferującego tyle atrakcji ale przy odpowiednim rozplanowaniu można bez wielkiego pośpiechu zobaczyć największe atrakcje stolicy Włoch i objeść się pizzą ;)
Moja rzymska eskapada zaczęła się bardzo wcześnie, bo już chwile po godzinie 6 rano na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina. Po dwugodzinnym locie a następne godzinnym przejeździe autobusem dotarłem do głównego dworca kolejowego w Rzymie - Roma Termini. Dworzec jest naprawdę ogromny, to największy węzeł kolejowy we Włoszech i nie trudno się tu zgubić. Internetowe przewodniki ostrzegają przed grasującymi po dworcu kieszonkowcami i zalecają ostrożność, ale ja mówiąc szczerze ani przez moment nie czułem się niebezpiecznie. Główną atrakcją dworca Termini jest nie mały food market ze stoiskami restauracyjnymi, coś jak nasza Hala Koszyki. Można tam zjeść znakomite cornetto z wielorakim nadzieniem i popić pełnym mocy włoskim espresso. Jak się później okazało, pochłonięte przeze mnie na dworcu cornetto z budyniem było najsmaczniejsza rzeczą, jaką zjadłem podczas tej wizyty!
Jak widzicie na załączonym obrazku ceny też są bardziej niż przystępne. Swoją droga espresso tradycyjnie niemal w całych Włoszech sprzedawane jest za 1 EUR. No może z wyjątkiem Wenecji i oaz luksusu takich jak Portofino, Capri czy Porte Cevro, ale to już zupełnie inna historia.
Z dworca szybko dotarłem do położonego w samym centrum Rzymu, zaraz obok Campo di Fiori hotelu. Ze względu na to, że pokój nie był jeszcze gotowy to udało mi się nakłonić współtowarzyszy mojej podróży na krótki spacer po najbliższej okolicy. Z racji tego, ze sam plac Campo di Fiori, dla przeciętnego turysty nie jest szczególnie atrakcyjny to pozwolę sobie o nim nie pisać. Co innego za to Piazza Navona. Oddalony zaledwie o kilka minut spacerem od mojego hotelu plac jest moim zdaniem jednym z najpiękniejszych miejsc w Rzymie. Zresztą zobaczcie sami.
Najbardziej okazałą budowlą przy placu jest XVII-wieczny kościół św. Agnieszki w Agonie (Sant'Agnese in Agone). Ponadto plac zdobi kilka fontann, w tym najsłynniejsza - Fontanna 4 Rzek (Fontana dei Quattro Fiumi). To stworzone na początku XVII wieku dzieło Berliniego (Tego samego od kolumnady dookoła Placu Świętego Piotra) symbolizuje 4 wielkie rzeki z 4 kontynentów: Nil, Dunaj, Ganges i Rio de la Plata (Hmm.. Dlaczego nie Amazonka?). Według przewodników plac jest uwielbiany przez ulicznych grajków, malarzy i innych artystów ale ja nie miałem przyjemności ich spotkać, pewnie to kwestia pory roku. Trzeba jednak przyznać, że nawet bez sztuki ulicznej Piazza Navona to miejsce niezwykle urokliwe.
Kilkaset metrów od placu znajduje się jeden z najsłynniejszych starożytnych zabytków - Panteon. Wybudowana w II wieku naszej ery świątynia, początkowo ku czci Rzymskich Bogów a następnie, w VII wieku przekształcona w kościół katolicki, jest jedną z najlepiej zachowanych starożytnych budowli na świecie. Dziś właściwie nie pełni już funkcji sakralnych a jedynie reprezentacyjny. W Panteonie spoczywa między innymi pierwszy król niepodległych Włoch - Wiktor Emanuel II. Wejście do Panteonu jest darmowe a miejsce zarówno z zewnątrz jak i od środka robi duże wrażenie. Ciekawie wygląda okrągły otwór w suficie, dzięki któremu do środka budowli wpadają promienie słoneczne, które subtelnie rozświetlają całe wnętrze. Wedłuh Wikipedii na Panteonie wzorowana jest kopuła Bazyliki Santa Maria del Fiore (główna florencka świątynia gotującą nad miastem) jak i nasz rodzimy Kościół św. Aleksandra na moim ulubionym Placu Trzech Krzyży.
Po wizycie na Piazza Navona i w Panteonie oraz krótkim odpoczynku w gotowym już pokoju hotelowym pognałem na dalsze zwiedzanie, tym razem w stronę Watykanu. Po drodze minąłem monumentalny Zamek Świętego Anioła, do którego prowadzi piękny, kamienny most z posagami aniołów po obu stronach balustrady. Zamek Świętego Anioła pierwotnie był grobowcem, mauzoleum Cesarza Hadriana, wybudowanym w II wieku n.e. W kolejnych wiekach pełnił natomiast rolę więzienia i fortecy. Trudno jednoznacznie ocenić to czy zamek jest obiektem szczególnie atrakcyjnym wizualnie. Moim zdaniem, widok twierdzy z prowadzącego do niej mostu jest jednym z najbardziej fotogenicznych widoków w Rzymie. Poniżej dowód, trzeba tylko wyobrazić sobie, że na moście nie ma ludzi 😉.
Prosto spod Zamku, udałem się w stronę oddalonego o kilkaset metrów Watykanu. Do najmniejszego państwa świata prowadzi monumentalna aleja Via della Conciliazione przy której ulokowanych jest parę ambasad. Bazylika Świętego Piotra jak i cały plac robią ogromne wrażenie. Bazylika, którą znamy dziś powstała na przełomie XVI i XVII wieku a jej głównymi architektami byli włoscy mistrzowie: Michał Anioł, Rafael Santi i Donato Bramante. Bazylika jest jednym z najbardziej znanych (A może i najbardziej znanym) na świecie przykładów architektury późnorenesansowej. Wrażenie robi też pozostała zabudowa placu, znajdujący się obok bazyliki Pałac Apostolski - oficjalna siedziba Papieża jak i okalająca plac kolumnada Berliniego. Na placu są też dwie symetryczne fontanny i przywieziony do Rzymu w I wieku n.e. starożytny, egipski obelisk. Ponadto podczas mojej wizyty na placu była tez choinka i szopka.
Po krótkiej sesji fotograficznej i błyskawicznym lunchu w oddalonej o kilkaset metrów od placu, polecanej makaroniarni Pastaciutta (Nie podzielam zachwytów internautów) wreszcie ustawiłem się w dłuuuugiej kolejce, która o dziwo idzie szybciej niż może się wydawać. Po półgodzinnym oczekiwaniu bylem już przy bramkach. Wejście do samej bazyliki jest darmowe, trzeba natomiast przejść kontrole bezpieczeństwa. Po przejściu przez bramki jesteśmy już przy samej bazylice. Widok fasady spod głównej bramy wejściowej zwala z nóg. Gdzieniegdzie można się również natknąć na strzegących wejścia do bazyliki gwardzistów szwajcarskich w tradycyjnych strojach. Monumentalizm świątynia, strzegący jej gwardziści, atmosfera podniosłości i unosząca się w powietrzu tajemniczość... Wrażenia są naprawdę niesamowite ale to i tak nic w stosunku do tego co czeka wewnątrz.
Po wejściu do bazyliki wita nas bogato zdobiony przedsionek z którego wielką bramą wchodzimy do jej właściwego wnętrza. Wystrój poraża bogactwem i monumenalizmem. Złoto kapie ze wszystkich stron a wrażenia potęgują liturgiczne pieśni przeplatane z odgłosami nabożeństwa odprawianego przez jednego z kardynałów (Jak się dowiedziałem).
W bazylice znajduje się też całą masa dzieł sztuki, w tym takich o światowym znaczeniu. Najsłynniejszą rzeźbą jest oczywiście umiejscowiona niemal przy samym wejściu do świątyni Pieta Michała Anioła.
W bazylice są też groby kilku papieży. Między innymi grób świętego Jana Pawła II.
Po wizycie w Bazylice, osoby o dobrej kondycji i niebojące się ciasnych, zamkniętch pomieszczeń mogą za parę euraczy wspiąć się na szczyt kopuły, skąd roztacza się wspaniały widok. Ja ze względu na awersje do klaustrofobicznych miejsc sobie odpuściłem. Na szczyt kopuły prowadzą bowiem bardzo ciasne schody, możecie je zobaczyć na Youtubie. Chętni mogą również odwiedzić groty watykańskie, gdzie spoczywa większość papieży (Do niedawna spoczywał tam również papież Polak). Wielką atrakcją Watykanu są Muzea Watykańskie - jeden z największych na świecie zbiorów sztuki, kolekcjonowanej przez wieki przez papieży. Ze względu na brak czasu nie wybrałem się do muzeów. Przewodniki mówią bowiem, że w kolejce trzeba wystać przynajmniej 3 godziny i przynajmniej tyle samo (W wersji ekspresowej) czasu należy poświęcić na zwiedzanie, a raczej przebiegnięcie przez muzea. Największą atrakcją muzeów jest ulokowana na końcu trasy zwiedzania Kaplica Sykstyńska. Sporo internautów twierdzi, że kaplica rozczarowuje.. Ja nie wiem, nie widziałem. Patrząc na zdjęcia to istotnie freski nie wydają się być tak piękne jak mogło by się wydawać a tłumy okupujących kaplice turystów nie sprzyjają doznaniom duchowym. Z drugiej jednak strony moim zdaniem wielkim przeżyciem jest sama obecność w miejscu owianym tak wielką legendą, w którym odbywają się wybory papieża.
Plac Świętego Piotra, bazylika i muzea to właściwie jedyne miejsce w Watykanie gdzie można w miarę swobodnie wejść. Całą resztę najmniejszego państwa świata oddziela od Rzymu mur za który mogą wejść jedynie upoważnieni. Dostanie się za mury możliwe jest poprzez jedną z czterech bram, z których najsłynniejszą jest brama spiżowa. Przy każdej z bram stacjonuje gwardziści, w sezonie zimowym niestety okryci w płaszcze zakrywające tradycyjny strój.
Gdy kończyłem wizytę w Watykanie było już ciemno. Dzięki temu miałem możliwość sfotografowania pięknie oświetlonej bazyliki.
Po wizycie w Bazylice Świętego Piotra skierowałem się w stronę Zatybrza, przez miejscowych nazywanego Trastevere. To podobno najmodniejszej obecnie dzielnicy Rzymu. Przyjemnością jest właściwie już sam spacer z Watykanu na Zatybrze, to bowiem jedynie niecałe 2 km drogi, w całości przebiegającej wzdłuż Tybru. Trastevere jeszcze do niedawna było zaniedbaną, wręcz niebezpieczną dzielnicą. W ostatnich latach zyskało jednak drugie życie i obecnie jest słynnym zagłębiem restauracyjnym. To klasyczny przykład gentryfikacji, procesu, który miał również miejsce na krakowskim Kazimierzu czy moim Powiślu. Wracając jednak do Zatybrza, to co oczarowuje to wąskie uliczki, zaniedbane ale niezwykle urokliwe kamieniczki i wiszące w oknach Donny rozmawiające bez skrepowania na cały głos z koleżankami stojącymi pod budynkiem. Latem pewnie w oknach i na balkonach suszy się pranie a wszędzie dookoła kwitną kwiaty doniczkowe. Ogólnie jest bardzo urokliwie, polecam szczególnie wieczorem, na kolacje. Restauracji jest tam cale mnóstwo, my wybraliśmy najtańsza - Ristorante Carlo Mento. Zamówiliśmy włoskie klasyki, spaghetti carbonara, pizzę quattro formaggi i wino... Duuużo wina. Za całość zapłaciliśmy niecałe 30 Euro. Dania było poprawne, jednak jako miłośnik włoskiej kuchni podczas wizyty w Rzymie spodziewałem się absolutnie fantastycznych doznań smakowych... tych jednak zabrakło. Jeśli chodzi o bardziej zabytkową stronę dzielnicy to największą atrakcja jest tu Bazylika Najświętszej Marii Panny na Zatybrzu. Na tle najsłynniejszych rzymskich kościołów ten nie robi szczególnego wrażenia jest jednak świetnym punktem odniesienia podczas zwiedzania dzielnicy. W ogóle na Zatybrze nie ma zabytków światowej klasy, siłą miejsca jest niezaprzeczalny, swojski, drobnomieszczański urok. Zresztą zobaczcie sami jak pięknie wygląda średnio zadbana zatybrzanska ulica ozdobiona skromną ale jakże piękną iluminacją.
A tutaj widok oświetlonej Bazyliki Najświętszej Marii Panny na Zatybrzu.
Po kolacji i krótkim spacerze wróciłem piechotą do hotelu i zasnąłem jak dziecko przed kolejnym dłuuuugim dniem. Ale to tym już w następnym poście ;).
Ciąg dalszy nastąpi...
Komentarze
Prześlij komentarz