Przejdź do głównej zawartości

O mnie

Moje zdjęcie
Michał
Warszawa, Mazowieckie, Poland
Michał, rocznik 93. Pracownik banku. Specjalista z zakresu FX. Absolwent niezłych, warszawskich uczelni. Mam całkiem fajne życie, którego niezwykle ważnym fragmentem są Podróże - zwykle te mniejsze, rzadziej te duże. Do tego wszystkiego jeszcze pasjonat polityki, uważny obserwator życia publicznego. Miłośnik sportów siłowych i dobrego jedzenia (żarłok :)

Europejska stolica chaosu!! Czyli.. Co zobaczyć w Neapolu?



Niestety pandemia szaleje na dobre. Wygląda na to, że najbliższe miesiące będą bardzo trudne dla miłośników podróży. Liczę, że dzięki szczepionce, w przyszłym roku uda nam się wrócić do normalność, ale na razie musimy zadowolić się wspomnieniami. W połowie października (tak, wiem, że znowu zapuściłem bloga), przed wprowadzeniem znacznych obostrzeń, udało mi się wyskoczyć na parę dni do Neapolu. Z chęcią podzielę się z Wami relacją z wyprawy do tego.. dziwnego miasta. 

Jaki jest Neapol?

To dobre pytanie, choć odpowiedź na nie została już opisana na blogach setki razy. Większość blogerów, opisując wizytę w stolicy Kampanii (duży ale biedny region na południu Włoch), pisze, że jest to miasto, które się albo kocha albo nienawidzi. Ja nie byłbym tak radykalny. W Neapolu są rzeczy fajne jak i niefajne, dlatego moim zdaniem można to miasto trochę lubić ;). Na pewno Neapol jest chaotyczny, brudny ale i bardzo wyrazisty. Trudno przejechać przez nie obojętnie, a w globtroterskim świecie to już dużo. 

Co zobaczyć w Neapolu?

Na jednym z blogów spotkałem się nawet z tezą, że do Neapolu nie jedzie się oglądać konkretne miejsca a poczuć klimat miasta. Na pewno Neapol jest klimatyczny ale nie zgadzam się, że nie warto skupiać się na atrakcjach tego miasta. Jeśli nie przestraszą Was góry śmieci i pędzące motory... Albo jeśli będziecie mieli jeszcze siłę wstać z łóżka po kolejnej porcji pizzy to... w tym wszechobecnym chaosie,  znajdziecie prawdziwe perły.  

W sieci sporo jest materiałów opisujących charakter Neapolu ale niewiele można znaleźć o konkretnych atrakcjach miasta (poza tymi najbardziej widocznymi). Dlatego ja wypunktuje konkretne miejsca, które KONIECZNIE trzeba zobaczyć w stolicy Kampanii. 

Centro Storico (historyczne centrum/stare miasto)

Nie można zacząć inaczej. To najstarsza część miasta, wpisana na listę Unesco. Typowa południowo-europejska starówka. Wąskie ulice, i suszące się pranie. Podobno to największe Stare Miasto w Europie. Niestety jest baaardzo, baaardzo zaniedbane. Główną ulicą Centro Storico jest zasiana pizzeriami, Via Tribunali. Swoją droga to właśnie przy Via Tribulalli znajduje się legendarna pizzeria Gino e toto Sorbillo (ale o jedzeniu będzie w innym materiale). Za dnia ulica tętni życiem, wieczorem, zwłaszcza w środku tygodnia (byłem w poniedziałkowy, chłodny wieczór), pustoszeje i staje się bardzo przygnębiająca.

Centro Storico budzi we mnie  mieszane uczucia. Z jednej strony trudno mu odmówić wartości historycznej i bogactwa zabytków (ale trochę poukrywanych, opisze dokładniej w dalszej części). Za dnia jest też na swój sposób urokliwe. Niestety odchodząc od Tribunali w pierwszą lepszą boczną uliczkę, widzimy tony śmieci (zwłaszcza wieczorem, Centro Storico dosłownie tonie w śmieciach), odpadające tynki, brak oświetlenia. No ale.. może przez to jest bardziej autentyczne? Poniżej parę ładniejszych migawek z Centro Storico 

Zdjęć brzydszych fragmentów miasta i gór śmieci Wam oszczędzę :)

Duomo di Napoli

Katedra neapolitańska, pod wezwaniem Św. Januarego - patrona miasta. Najważniejszy kościół w okolicy, położony w sercu starego miasta, 2 kroki od Via dei Tribulani. Teoretycznie powstała w XIII wieku ale z oryginału niewiele już zostało. Wnętrze jest barokowe (jak lubię) a fasada neogotycka (z XIX wieku). Katedra i z zewnątrz i w środku, prezentuje się dobrze, choć nie jest najbardziej fenomenalną świątynia jaką widziałem. Najważniejszym z przechowywanych w bazylice relikwii jest ampułka z krwią Św. Januarego, z która wiąże się bardzo ciekawy zwyczaj. Kilka razy do roku, wierni, pod przewodnictwem metropolity Neapolu, celebrują tzw. Cud Św. Januarego. Tym cudem jest przemiana krwi ze stanu stałego w płynny. Jeśli krew zmieni stan skupienia to znaczy, że cud się ziścił a mieszkańców czeka dobry czas. Ale jeśli krew nie zmieni stanu skupienia, to traktowane jest to jako zły omen. Podobno cud nie wydarzył się w 1938 r. (przed wybuchem II wojny światowej) i 1944 r. (ostatni erupcja Wezuwiusza) a wcześniej jeszcze parę razy, również zwiastując epidemie, wybuchy wulkanu, wojny czy śmierci monarchów. 

Kaplica Sansevero 

Przepiękna kaplica, również położona na starym mieście. Żeby do niej trafić, musicie o niej wiedzieć, inaczej nie ma szans. To właśnie jedna z tych pereł ukrytych w plątaninie niepozornych (a wręcz mało zachęcających) uliczek. Kaplice zbudowano pod koniec XVI wieku, ale wnętrze jest XVIII wieczne. Wnętrze wypełniona jest przepięknymi rzeźbami, z których najważniejszą jest, centralnie ulokowana postać "Chrystusa spowitego całunem". Z kaplicą wiążą się liczne legendy, zarówno mówiące o genezie jej powstania jak i życiorysie księcia Raimondo di Sangro (masona, alchemika, żołnierza),  który w XVIII wieku zainicjował rozbudowę kaplicy. 

Ogólnodostępne zdjęcie z wnętrza Sanseverre. Niestety nie moje, nie można tam robić zdjęć. 

Poza przepięknym wystrojem  w Sansevero jest jeszcze jedna "atrakcja", para dwóch szkieletów, męski i żeński, wraz z odtworzonym za pomocą sztucznych materiałów układem krążenia. Początkowo myślałem, że umieszczenie tych dziwnych eksponatów w takim miejscu jest wymysłem współczesności i zastanawiałem się po co ktoś to zrobił, ale doczytałem, że te modele też pochodzą z XVIII wieku... Trochę to mistyczne, trochę makabryczne, jak cały Neapol. Ale nadal nie wiem po co 200 lat temu, ktoś postawił, takie eksponaty, w takim miejscu. W końcu to kaplica, nie muzeum przyrodnicze, więc argument edukacyjny odpada. 

Kościół Pio Monte della Misericordia

Caravaggio "7 prac Merkurego"
Teraz zareklamuje miejsce w którym.. nie byłem, bo żaden blogger przede mną o nim nie napisał i nie miałem pojęcia o jego istnieniu. Bardzo żałuje, bo kilka raz przechodziłem koło tego niepozornego z zewnątrz kościoła. Gdy już byłem w Polsce, zaprzyjaźniony duchowny powiedział mi jaki skarb kryje to miejsce. Znajduje się tam przepiękny obraz - "Siedem prac Merkurego" Caravaggia. Nie widziałem go na żywo ale na zdjęciach wygląda pięknie. Poza tym ja lubię barok, zarówno w architekturze jak i w malarstwie, dlatego tym bardziej żałuje. Zachęcam do odwiedzenia.

Kościół Gesu Nuovo i Klasztor Santa Chiara (świętej klary)

I niestety tu też nie byłem, trochę z braku czasu a trochę z niepełnej wiedzy. Bo to miejsce też jest bardzo słabo wypozycjonowane na blogach i przewodnikach. A szkoda bo kościół ma bardzo ciekawą,  fasadę i spektakularne wnętrze. Na pewno będę o nim pamiętał przy kolejnej wizycie w Neapolu. Dla ambitnych, obok jest Klasztor Św. Klary, to miejsce dla odmiany świadomie odpuściłem. Możecie pooglądać zdjęcia w sieci i sami zdecydować. 

Piazza Dante i Via Toledo

Po przejściu całej Via dei Truibunali i będącej jej krótkim przedłużeniem Via Port'Alba, przechodzimy przez dawną bramę miejską o nazwie... Port'Alba, którą opuszczamy teren Centro Storico i trafiamy na Piazza Dante. To wielki plac miejski z pomnikiem Dantego Alighieri (autor "Boskiej Komedii") i zabudową, która przypomina trochę architekturę kolonialną z Ameryki Południowej. Do tego gdy tam byłem to grupa dzieciaków kopała z wielkim zaangażowaniem piłkę więc trudno było oprzeć się wrażeniu, że jestem nie Buenos Aires. 

Od Piazza Dante odchodzi główna ulica miasta Via Tioledo. Przy samym placu wygląda całkiem zwyczajnie, natomiast idąc w jej dół z każdym krokiem do okoła jest coraz czyściej i coraz bardziej.. europejsko ;) Końcówka ulicy właściwie wygląda jak typowa ulica handlowa w wielkim europejskim mieście. Dosyć czysto, mnóstwo sklepów, głównie znanych i lubianych sieciówek i tłumy ludzi. Takie prawdziwe centrum miasta. Architektonicznie Via Toledo nie jest nadzwyczajna ale warto się przejść aby poobserwować normalne, miejskie życie. Poza tym pod Via Toledo znajduje się stacja metra Toledo, najbardziej ruchliwa i najbardziej znana stacja w mieście. Z bardzo ciekawymi ruchomymi schodami. 

Quartieri Spagnoli

Quartieri Spagnoli, czyli Dzielnica Hiszpańska przylega do Via Toledo. Idąc, główną ulica miasta, co chwile mijamy odbiegające od niej, wąskie uliczki prowadzące do wgłęb Quartieri Spagnoli, która architektonicznie przypomina trochę Centro Storico, w mniej okazałej formie. Choć ta dzielnica znajduje się właściwie w centrum miasta to przez lata owiana była złą sławą. Jeszcze przez zjednoczeniem Włoch, kwitła tu prostytucja, potem dzielnica była kolebką Cammory. Dziś Quartieri Spagnoli jest jednak znacznie bezpieczniejsza i przyjemniejsza niż kiedyś. Jest sporo barów i restauracji. W zupełnie przypadkowej restauracji na terenie Spagnoli zjadłem najlepszy makaron podczas tego pobytu we Włoszech. W wielu miejsca można napić się tez aperola w plastikowym kubku, za 1 Euro. Można nadal jest brudno, chaotycznie trochę ponuro, a skutery jeżdżą jak chcą, ale w końcu jesteśmy w Neapolu! ja spacerując późnym wieczorem po Dzielnicy Hiszpańskiej, nie czułem się zagrożony. 

Tak wygląda Quarttieri Spagnoli w najczystszej postaci, bez filtra, bez retuszu. Czysty naturalizm ;)





Królewski Neapol: Piazza del Plebiscito, Palazzo Reale di Napoli i Basilica San Francesco di Paola i Galeria Umberto I

Powróćmy na Via Toledo. którą wieńczy plac Plebiscytowy (Piazza Plebiscito), serce dawnego Królestwa Neapolu a następnie, królestwa Obojga Sycylii (Przez Zjednoczeniem Włoch to były niepodległe Państwa) a dziś najbardziej reprezentacyjny plac w mieście. Przy placu stoi Pałac Królewski (Palazzo Reale di Napoli), rezydencja neapolitańskiej rodziny królewskiej, zbudowana przez ostatnią panująca w królestwie dynastie - Burbonów. Pałac z zewnątrz wygląda jak ratusz, w dodatku szarobury. Paru blogerów pisało za to, że w środku jest pałacem z prawdziwego zdarzenia, a przepychem dorównuje Wersalowi (W końcu Burbonowie to Burbonowie!). Z takim założeniem wszedłem do środka i niestety bardzo się rozczarowałem. Dziedziniec jest zapuszczony i fatalnie oznaczony, nie wiadomo gdzie iść. Jak juz cudem trafi się do kasy biletowej to Pani wskaże kierunek zwiedzania, ale nie myslcie, że się łatwo dogadacie! Najbardziej charakterystycznym miejscem w pałacu jest klatka schodowa w holu głównym. Rzeczywiście jest bardzo efektowna, wyłożona białym marmurem, który nieco... wyszarzałał. Ale i tka jest to najładniejsze miejsce pałacu i właśnie dla tej klatki warto tam iść. Niestety komnaty rozczarowują (zwłaszcza po przeczytaniu relacji o nieziemskim bogactwie tego miejsca). Jest jakoś szaro, ponuro, złote klamki przykurzone. Sennie, nudno, bez życia.  Mam wrażenie, że władze miasta zapomniały o tym miejscu, a szkoda. Gdyby porządnie odrestaurować cały pałac i tchnąć w niego trochę życia to była by to pierwszoligowa atrakcja. Nasz Zamek Królewski w Warszawie, Pałac w Wilanowie czy Wawel są duuuużo lepiej utrzymane. 

Na przeciw Pałacu, po drugiej stronie Placu Plebiscytowego znajduje się XIX-wieczna Bazylika San Francesci di Paola. Kościół prezentuje się bardzo dobrze. Widać bardzo udaną inspirację rzymskim Panteonem. Niestety z nieznanych przyczyn kościół był zamknięty... I nie udało mi się wejść do środka. 

I znów napisze o miejscu w którym niestety nie byłem. Do pałacu królewskiego przylega jeden z najstarszych teatrów operowych we Włoszech - Teatro di San Carlo. O istnieniu tego miejsca, tez dowiedziałem się będąc już w Polsce. Niestety na blogach i w przewodnikach, na próżno szukać informacji o tym miejscu. Nie kierują tam tez żadne tabliczki w pałacu czy okolicy (mówiłem już o fatalnym oznakowaniu). Wielka szkoda! Zobaczcie zdjęcia w Internecie, wnętrze tej opery wygląda przepieknie!!! W ogóle warto wspomnieć, że Neapol ma sporo zasług w rozwoju kultury i sztuki we Włoszech. W Neapolu narodziła się tzw. Opera Buffa, czyli opera komiczna. Jedna z dwóch (obok Opery Seria), głównych nurtów operowych. 

W bliskim sąsiedztwie pałacu znajduje się jeszcze zabytkowy, XIX-wieczny pasaż handlowy - Galeria Umberto I. Już na pierwszy rzut oka widać, że pasaż jest wzorowany na słynnej mediolańskiej Galerii Wiktora Emanuela. Niestety Umberto odbiega od lombardzkiego pierwowzoru. Jest znacznie skromniejsza i gorzej odrestaurowana. Ale znając specyfikę obu tych miast raczej nie powinno to dziwić. Poniżej 2 zdjęcia w których Galeria jest tłem dla bardzo fotogenicznej kawy :)




Castel Nuovo

5 minut spacerem od Umberto, przy samym morzu znajduje się chyba najbardziej charakterystyczna budowla Neapolu- Castel Nuovo. To wielkie zamczysko z ciężką, obronna konstrukcją. Zamek pochodzi z XIII wieku ale został przebudowany w XV wieku. To właśnie z tego czasu pochodzi renesansowa brama wjazdowa (we Włoszech renesans zaczął się w połowie XV wieku, 50 lat wcześniej niż u nas). Podobno wnętrze zamku nie robi wrażenia (tyle przeczytałem) więc nie wchodziłem do środka. Nie będę wrzucał zdjęcia Castel Nuovo bo to akurat miejsce, o którym pisze każdy i bez problemu znajdziecie jego zdjęcia w sieci. Poza tym mimo bardzo charakterystycznego kształtu jest dość niefotogeniczny i nie udało mi się zrobić mu dobrego zdjęcia. Zrzucam za to piękny widok na Capri zrobiony podczas spaceru z Castel Nuovo do Castel del'Ovo.

No i mam kolejny powód, żeby wrócić do Neapolu! Rejs na Capri!!

Castel del'Ovo

Idąc wzdłuż morza (bardzo ładny widok na Wezuwiusza i Capri) od Castel Nuovo, po 15 minutowym spacerem, dojdziemy do Castel del'Ovo, czyli w wolnym tłumaczeniu "Zamku Jajecznego". Zamek pochodzi z XII wieku i jest jedną z najstarszych budowli Neapolu. Choć przypomina bardziej twierdze obronną niż zamek to przed wybudowaniem Castel Nuovo, był oficjalna siedzibą władców Neapolu. Zamek można zwiedzać za darmo, trzeba tylko zarejestrować się na stronie. Właściwie to zwiedzanie zamku polega na wejściu na jego mury, skąd mamy bardzo ładny widok na nadmorskie dzielnice miasta, Wezuwiusza i właśnie Capri. 

Wejście do zamku

I cudowny widok na Wezuwiusz

Chiaia

Po wyjściu z Castel del'Ovo sugeruje kontynuować spacer wzdłuż morza, w stronę dzielnicy Chiaia. Po drodze będziecie mijać pięknie odrestaurowane, kilkupiętrowe kamienice, sporo dobrych restauracji i wysokiej klasy hoteli. Jest czysto i przyjemnie, zupełnie inaczej niż w ścisłym centrum. Gdy dotrzecie do pięknego parku - Villa Comunale, to znaczy, że jesteście w najbogatszej dzielnicy miasta - Chiaia. Swoją drogą ten fragment Neapolu, przypomina mi Nicee. Bulwar nadmorski jest podobny do nicejskiej promenady Anglików a Villa Comunale wygląda jak Jardin Albert. Z parku proponuje się kierować w stronę głównej ulicy w tej części miasta - Via Filangierii i jej przedłużenia, Via Mille. To tam znajdują się najbardziej topowe sklepy. Jest bardzo czysto, budynki są zadbane a ruch drogowy mniej chaotyczny. To taki kawałek Mediolanu w Neapolu. Jeśli macie mało czasu to możecie odpuścić Chiaie, jeśli trochę więcej to warto iść, żeby standardowo, poobserwować miejskie życie (mało tam turystów, raczej zamożni mieszkańcy) i zobaczyć, że Neapol nie wszędzie jest taki hmm.. brudny :)



Wzgórzę Vomero, Castel Sant Elmo i Cerosa di San Martino

Vomero to zamożna dzielnica usługowo-mieszkalna położona na zboczach wzgórza o tej samej nazwie. Z centro centrum dojedziemy tam... funicularem, czyli czymś pomiędzy kolejką a windą miejską. Funicular odjeżdża ze stacji Montesanto, położonej 5 minut spacerem od Via Toledo. Choć to niemal w samym centrum, to okolica od Toledo do stacji jest zapuszczona jak Centro Storico i Spagna. Jadąc funicularem w górę (jedzie bardzo ostro) miałem wrażenie, że jestem w Rio i wjeżdżam kolejką na szczyt Corcovado, zostawiając na dole to brudne, chaotyczne ale na swój sposób fascynujące miasto (tak! Neapol w wielu miejscach przynosi skojarzenia z miastami Ameryki Południowej). Na szczycie wzgórza Vomero, czekają na nas dwie bardzo ciekawe, położone obok siebie atrakcje: Castel Sant Elmo, czyli kolejny neapolitański zamek i Cerosa di San Martino, neapolitański klasztor Bractwa kartuzów. Sant Elmo, jest popularne ze względu na widok. Z jego murów możemy  podziwiać piękną panoramę miasta. Cerosa di San Martino słynie za to z pięknego dziedzińca i jeszcze piękniejszych, klasztornych wnętrz. 

Panorama miasta ze wzgórza Vomero
 Poza tym warto poczytać o samych Kartuzach, to zgromadzenie jest, jeśli mogę tak powiedzieć. arcy ciekawe. Byłem w pięknym kościele przy dawnym klasztorze Kartuzów, właśnie w... naszych, pomorskich Kartuzach i trochę czytałem na tet temat, więc wiem co mówię :) Ale niestety... ani do Castel Sant Elmo i Cerosa di San Martino nie udało mi się wejść, ze względu na Covid :( Klasztor jest aktualnie całkowicie zamknięty dla zwiedzających a zamek, chyba ma jakieś dziwne godziny otwarcia, niespójne z tym co jest w Internecie. Gdy chciałem wejść na zamek to okazało się, że jest już zamknięty a nie mogłem dogadać się z Panem z ochrony czy zamek jest całkowicie zamknięty dla zwiedzających czy może jednak w jakiś godzinach jest otwarty. No i niestety kolejny raz w Napoli obszedłem się smakiem :( 

Ale, żeby nie było tak ponuro, to przy samym klasztorze, mamy taras widokowy, z którego i tak rozciąga się piękna panorama na miast, wulkan i zatokę. Podziwianie miasta z tej perspektywy było cudownym doświadczeniem. Czerwone dachy, bardzo gęsta i bardzo rozległa zabudowa i Wezuwiusz w tle. Cos pięknego :)

A tu pełna panorama. Z Wezuwiuszem i Zatoką Neapolitańską. 

Schodząc ze wzgórza, warto też zahaczyć o Via Alessandro Scarlatii (to neapolitański mistrz opery), głównej ulicy Vomero. Jest pełna sklepów, głównie droższych sieciowej, są też restauracje. Ulica w dużej mierze, wyłączona jest z ruchu samochodowego. Poza tym po obu jej stronach rosną wysokie drzewa. Via Alessandro Scarlati przypomina mi naszą, francuską, jest ładna, czysta, fancy i przyjemna. Tylko zamiast restauracji dominują sklepy (jak to zresztą bywa w Europie zachodniej, przy głównych ulicach). W ogóle Vomero jest całkiem inne niż centrum Neapolu, takie miasto w mieście. A gdyby Vomero było osobnym miastem to Via Alessandro Scarlatii. Czy warto tam iść? Tak, jeśli chcecie zobaczyć normalne, miejskie życie. 

Wnioski

I to tyle, jeśli chodzi o atrakcje Neapolu. Czy warto odwiedzić Neapol? Tak, warto!! Ale trzeba się do tej wizyty dobrze przygotować. Dokładnie sprawdzić, co gdzie jest i rozplanować zwiedzanie w czasie. W przeciwnym razie nie znajdziecie połowy rzeczy i wrócicie do Polski objedzeni pizzą z poczuciem, że Neapol to brudne miasto, które jest tylko przystankiem przed rejsem na Capri czy podróżą na Wybrzeże Amalfijskie. 

Wskazówki praktyczne:

Jak dotrzeć?

Tylko samolot. Wizz Air z Chopina, Ryanair z Modlina. Z paru innych miasta w PL też, któryś z nich, częściej Ryan. Ewentualnie Lufthansa z przesiadką w MUC. Wszystko inne nie ma sensu.

Gdzie spać?

Cała masa hoteli, jak na Włochy to nie jest bardzo drogo. Ja spałem w B&B Hotel przy Piazza Garibaldi. To 3 minuty od dworca, hotel jest czysty i nie drogi ale okolica, choć logistycznie ok to wizualnie kiepska. Poza tym KOSZMARNE!!! śniadanie.

Co jeść?

No właśnie. Neapol to kulinarna stolica Włoch. W przeciwieństwie do pełnych pułapek turystycznych Rzymu czy Wenecji, w Neapolu na każdym kroku znajdują się restauracje, triattorie, pizzerie, osterie i gellaterie z autentycznymi, włoskimi pysznościami. Zdecydowana większość rzeczy mi smakowała, choć nie jest też tak, że absolutnie wszystko co zjecie w Neapolu będzie dobre. 

Bezwzględnie trzeba spróbować pizzy. Pizza neapolitańska jest bardzo cienka, wilgotna (absolutnie nie chrupie), bardzo uboga w składniki i lekko podpalona od dołu (to akurat nie każdemu odpowiada). Składników na pizzy jest mało (najpopularniejsza jest margherita, ale są bardzo dobrej jakości, czuć każdy z nich. Jadłem w Neapolu pizze w 2 najsłynniejszych pizzeriach: Gino e toto Sorbillo (znakomita) i L'Antica Pizzeria da Michele (też  pyszna ale trafiła mi się aż za bardzo przypieczona od dołu), obie na starym mieście, obie tanie jak barszcz (ok 5 euro za pizze) i do obu ustawiają się kolejki, nawet w czasach pandemii.

W Neapolu świetną przekąską jest Pizza Frita, czyli pizza... złożona na pół i usmażona w oleju. Jadłem w małej filii lokalu Sorbillo, przy Via Toledo i była bardzo dobra.

We Włoszech, koniecznie trzeba zjeść pastę. W całkowicie przypadkowej restauracji w dzielnicy hiszpańskiej zjadłem jeden z najlepszych makaronów w życiu. Przepyszne Spagetti alle vongole - czyli spagetti z mulami, bardzo popularne w Kalabrii.

No i oczywiście lody, mały lokalik przy Piazza Dante zaserwował mi lody doskonałe, najlepsze jakie jadłem w życiu!!

Ale nie zawsze wszystko jest różowe! jak wspominałem, śniadanie w moim hotelu było wstrętne. W ogóle to chyba nigdy nie zjadłem we Włoszech w hotelu dobrego śniadania. Nigdy! No ale wiadomo, że Włosi nie są mistrzami śniadań. Cokolwiek innego niż cornetto i mleczna kawa, na śniadanie we Włoszech po prostu nie może się udać! Nie wiem też o co z tym chodzi, ale we wszystkich restauracjach, gdy czekałem na danie główne to dostałem jako czekadełko.. czerstwy, niedobry chleb. To niezbyt miła niespodzianka w kulinarnej stolicy Włoch. W niesłynącym z wybitnej kuchni Mediolanie, zawsze na start dostawałem pyszny, świeży chlebek. 

Słodycze w Neapolu... No właśnie, to trudny temat bo poza lodami NIC nie przypadło mi do gustu. Ani słynna baba (ale poczytajcie o tym, mamy tu polski akcent), ani równie słynna sfogliatelle, ani sycylijskie cannoli, ani nawet cornetto, które w Neapolu jest inne i moim zdaniem duuuuużo gorsze niż w Rzymie. Ale.. cały Internet zachwyca się neapolitańskimi deserami, więc jedźcie, spróbujcie, może posmakuje. 

Jak poruszać się po mieście?

Metrem. mamy 3, a właściwie 2 linie metra. Z czego korzystać będziecie pewnie tylko z jednej. Na Comero wjedziecie funicularem. Komunikacja miejska jest tania, bilet dobowy kosztuje o ile dobrze pamiętam ok. 4,5 EUR. Poza tym odległości między atrakcjami nie są bardzo duże więc na upartego można przemierzać miasto pieszo. Zwłaszcza jeśli chcecie poczuć ten legendarny klimat.







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wybrzeże Amalfitańskie w 1 dzień - moja relacja :)

Cześć, jest szaro, zimno i ponuro, dlatego dla ocieplenia klimatu zrelacjonuje moją ekspresową wyprawę na Wybrzeże Amalfitańskie, czyli Amalfi Coast. Panoramiczny przejazd z paroma postojami w najsłynniejszych miejscowościach zajął mi jeden dzień. To bardzo krótko jak na tak piękny region. Niestety nie udało mi się odwiedzić paru miejsc, które miałem w planach, dlatego nie mogę napisać przewodnika. Za to chętnie napisze relacje, która może posłużyć jako krótki poradnik i inspiracja, dla osób, które podobnie jak ja, mogą na zwiedzanie tego WSPANIAŁEGO wybrzeża poświęcić tylko 1 dzień.  Zrobiona przeze mnie Panorama Positano - na zachęte do dalszego czytania i oglądania. I ja i pewnie większość z Was, wyprawę na Wybrzeże Amalfi rozpocznie w Neapolu, przy stacji Porta Nolana (ewentualnie stacje dalej, przy dworcu Napoli  centralne - swoją droga paskudna okolica :/), z której odjeżdża Cirumvesuviana, kolej obsługująca aglomeracje Neapolu. Swoją drogą warto dodać, że przez pewien czas po zj

No to ZACZYNAMY!!

Cześć, mam na imię Michał i urodziłem się 1 września 1993 roku (Trudno nie uznać tej daty za interesującą) na Dolnym Śląsku, gdzie spędziłem pierwsze 19 lat życia. Od 7 lat mieszkam w Warszawie. Jestem typowym korpoludkiem i przyznam szczerze, że naprawdę to lubię. Od dziecka uwielbiałem historie i geografie, naturalne jest więc to, że w dorosłym życiu moją wielką pasją stały się podróże. Od kilku lat wielokrotnie w ciągu roku wyjeżdżam na krótkie, weekendowe wyjazdy, głównie citybreaki. Po powrocie szczegółowo dziele się wrażeniami z zainteresowanymi (I nie tylko zainteresowanymi Haha!). Myślę, że z podróży wyciągam wiele, sporo osób twierdzi też, że ciekawie opowiadam. Kilkukrotnie słyszałem nawet sugestie aby zacząć opisywać swoje wyjazdy i w końcu się zdecydowałem. Na blogu postaram się szczegółowo relacjonować moje krotkie (A pewnie i nie tylko) podróże. Mam nadzieje, że niektórym się spodoba. Zachęcam do czytania 😉